Za oknem podobno jesień. Podobno, bo pogodowo bliżej jej do wczesnej zimy. Ale że na zimowe dekoracje jeszcze za wcześnie, póki co zadowalam się złotą jesienią przynajmniej w salonie.
Dekoracje sezonowe lubię zmieniać często, więc fajnie, jeśli są niskobudżetowe. W tym wypadku w większości są z gatunku... DIY? No dobra, to określenie może trochę na wyrost.
Podczas spaceru po podkrakowskich dolinkach nazbierałam trochę rożnokolorowych liści, które wylądowały w ramce.
Reszta zdobi kompozycję z szyszek i kasztanów. Profesjonalne brązowe pudełko to kosz po czekoladkach Wedla.
Ozdobne dynie na Placu Imbramowskim kupicie za 1 zł za sztukę. Do tego pomarańczowe świeczki, kilka orzechów z ogródka Rodziców... No i muffinka marchewkowa też nie zaszkodzi.
Na kanapie zagościły dodatkowe sweterkowe poduchy, a latarnia z balkonu zawędrowała do salonu.
Jesienią lubię palić świeczki, to jedna z niewielu jej zalet. Moje ulubione zapachy to Tiramisu lub Ciasteczka.
A Wy jak spędzacie jesienne wieczory?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz