wtorek, 16 lipca 2019

American Road Trip - Dolina Śmierci

Z Zionu skierowaliśmy się do Las Vegas. To dobre miejsce na nocleg w drodze, bo hotele są w miarę tanie a atrakcji nie brakuje. Z Vegas z kolei pojechaliśmy ponownie do Kalifornii przez słynną Dolinę Śmierci.

Dolina Śmierci to najniżej położony obszar na półkuli zachodniej. Znana jest głównie z temperatur, wynoszących nawet do 54 stopni. Panujący tu klimat jest... mroczny. Miejsce jest opuszczone, temperatury zabójcze. Przed wyjazdem miałam obawy, bo naczytaliśmy się o tym, że starsze samochody nie dają rady, wysiadają im chłodnice. Nasze auto było roczniakiem, więc nic się z nim nie działo. Ważne, żeby zatankować go do pełna na ostatniej stacji (od strony Vegas stacja połączona z burdelem (sic!) przed skrętem w lewo). Bo wjeżdżając na drogę do Doliny Śmierci trafiamy w miejsce, gdzie nie ma niczego. Ani stacji, ani sklepów, ani samochodów. I tak około 90 km. W samej Dolinie jest stacja benzynowa, ale ceny są 2 razy zawyżone. I nie zapominajcie o wodzie, nawet krótkie wyjście z samochodu w takich warunkach okupione jest litrem wody.

Moim zdaniem brakuje informacji, że odludna jest nie tyle sama Dolina (tam jednak ciągle są turyści, więc czujemy się bezpiecznie), a bardziej dojazd i wyjazd z niej. Uwierzcie, kiedy przez 100 km nie mijamy żadnego samochodu, nie ma domu, sklepu, niczego, a termometr przypomina, że jesteśmy na pustyni to jest trochę przerażające.

Ale dla takich widoków - warto!

Więcej o wakacjach w Stanach znajdziesz tu.


Więcej znajdziesz na

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz